środa, 30 września 2015

Niqabowy dylemat...

To mi sie przydarza nagminnie. Gdy ide ulica. Lub w centrum handlowym. Albo na przyklad w parku. Gdy podchodzi do mnie kobieta w niqabie i mowi "salam alejkum". Z tonu jej glosu od razu wnioskuje, ze sie znamy.
Yyyyy, wa alejkum assalam - odpowiadam - ale przepraszam, nie wiem, kim pani jest. 



www.deviantart.com


Dzisiaj na przyklad podeszla do mnie kobieta w niqabie, ktora - jak sie okazalo - znam z basenu, gdzie nie maja wstepu mezczyzni, wiec do tej pory widywalam ja tylko w...stroju kapielowym. 

Innym razem przed moja brama przechodzila akurat kobieta z zakryta twarza i rowniez sie ze mna przywitala, wywnioskowalam, ze to moja sasiadka, wiec mowie "salam Amna", a ona na to "ja jestem Umm Mohamed, sasiadka z domu obok". :D

wtorek, 29 września 2015

Eid al Adha 2015 - muzulmanskie swieta w naszej rodzinie


Eid al Adha to muzulmanskie swieta, trwajace cztery dni, ktore obchodzimy na zakonczenie hajj (pielgrzymki do Mekki). Upamietnia sie w ten sposob historie Abrahama, ktora z pewnoscia znacie tez z Biblii, gdzie byl on gotowy na rozkaz Boga poswiecic zycie swojego ukochanego syna. Jednak Bog, widzac jego posluszenstwo i gleboka wiare, nakazal mu zabic barana, zamiast dziecka, stad w Swieto Ofiarowania muzulmanie poswiecaja zwierzeta: barany, wielblady, kozy, krowy. To zadanie oczywiscie dla muzulmanskich mezczyzn. Uboju nalezy dokonac zgodnie z zasadami halal, a uzyskane mieso dzieli sie na trzy czesci, z czego jedna przeznacza sie na biesiade dla swojej rodziny, a dwie pozostale rozdaje ludziom ubogim oraz krewnym i sasiadom. Ja zawsze  mam tylko nadzieje, ze do mnie nie trafi dar w postaci miesa z kozy lub wielblada, bo bardzo nie lubie tego smaku. :(


Przygotowania do Eid rozpoczelam od odpowiedniego przygotowania domu na te okazje - porzadki, dekoracje.


Przed Eid nalezy tez zadbac o odpowiedni stroj. Arabki z krajow Zatoki Perskiej i Pakistanki, jak wynika z moich obserwacji, szczegolnie przywiazuja do tego wage, czesto placac ogromne sumy za swoje kreacje. Rowniez tutejsze salony pieknosci pekaja w tym czasie w szwach, gdzie powodzeniem cieszy sie przede wszystkim ozdabianie skory henna (mehendi). Niektore rodziny, w ktorych jest duzo kobiet, zamawiaja wizyte domowa, by w spokoju domowego zacisza upiekszyc swoja skore wymyslnymi wzorami.

Obuwie w stylu desi, wypatrzone na souku w Abu Zabi.


Souk to dobre miejsce, by kupic piekne i oryginalne prezenty "z dusza".

Sukienka Lary czeka gotowa...



 W Emiratach juz na kilka dni przed Eid mozna zobaczyc przy szosach sprzedawcow bydla, gdzie muzulmanie kupuja wybrane przez siebie zwierzeta, przeznaczone na ofiare. Moj maz jednak nie dokonuje uboju osobiscie, wysyla on pieniadze rodzinie w Egipcie, by ta w jego imieniu kupila barana i rozdala mieso ludziom potrzebujacym, gdyz tam ich nie brakuje i wielu jest takich, ktorzy mieso jedza tylko raz w roku, w czasie swiat, niestety.





Dzien poprzedzajacy Eid nazywamy dniem Arafah. Pielgrzymi w Mekce zbieraja sie na wzgorzu Arafah, by wznosic modlitwy i prosby do Pana.  Patrzylam na ich zdjecia nieco z...zalem, bo znow nie bylo mnie wsrod nich...Chcialabym sie wmieszac w ten jednolity tlum, gdzie wszyscy sa rowni, nie ma biednych i bogatych, sa tylko wierzacy, ktorzy pragna zmazac swoje grzechy i zadowolic Boga, a najwiekszym celem jest dostanie sie do Jannah, do raju (obysmy sie tam kiedys wszyscy spotkali...in shaa Allah).

Na pocieszenie poscilismy w nadziei, ze zostana nam wybaczone grzechy za rok przeszly oraz za rok nastepny, zgodnie z tym, co powiedzial Prorok Mohamed.
Maz z okazji swiat mial pare wolnych od pracy dni, wiec odpoczywalismy tego dnia w rodzinnej atmosferze. Na iftar przygotowalam biryani, upieklam tez ciasto, zeby wprowadzic swiateczny nastroj. Zrobilo nam sie jednak teskno troche za rodzina z Egiptu, takie teraz czasy, ze ludzie rozjezdzaja sie w cztery strony swiata, za lepszym i spokojniejszym zyciem, jednak pustki po nich nie da sie latwo zapelnic...

Po iftarze szybko "wskoczylismy" w pizamy i poszlismy spac, bo juz o 3 nad ranem czekal nas wyjazd do Al Ain, gdzie wspolnie z kuzynem meza i jego rodzina udalismy sie na poranna modlitwe eidowa. Nie-sa-mo-wi-te przezycie, ta modlitwa. Na swiezym powietrzu, poza miastem, tlumy ludzi - mezczyzn, kobiet, pieknie ubranych dzieci i glos imama, dajacy sie slyszec ze wszystkich stron:"Allahu akbar, Allahu akbar, la illaha illa Allah!". Po modlitwie (kobiety i mezczyzni modlili sie osobno) zupelnie obcy ludzie zaczeli obdarowywac wszystkie obecne dzieci eidiya, czyli kieszonkowym. Hojnych gestow nie brakowalo.  

Udalismy sie nastepnie do domu naszych gospodarzy, by wspolnie zjesc sniadanie. Nie bylismy jedynymi goscmi, drzwi ich domu wrecz sie nie zamykaly, a kazdy mezczyzna, ktory zawital, mial ze soba pliki nowych banknotow o niskim nominale, by obdarowac zebrane dzieci i kobiety. Kazdej z nas udalo sie w ten sposob uzbierac niezla sume $$$$, tym bardziej, ze niektorzy z nich robili kilka rundek z plikiem pieniedzy w reku. :D  Oprocz tego, co chwile podtykano nam pod nos slodycze, kawe, herbate. Po jakims czasie kobiety przeszly do osobnego pomieszczenia, by moc zdjac chusty i abaye i w spokoju oddac sie plotkom na babskie tematy, z dala od meskich uszu. :P


W drodze do Al Ain zatrzymalismy sie na stacji benzynowej, gdzie Lara pierwszy raz miala okazje kupic sobie cokolwiek sie jej spodoba za kieszonkowe, jakie dostala od baby, ktore przez caly czas robienia zakupow z przejeciem trzymala w raczce. Oto jej mina, gdy zobaczyla zelki z Minnie Mouse. :)
El Eid farha! Swieta to czas radosci. :)
Cala kolekcja czekoladek z Mickey i jego przyjaciolmi, OMG! Lara oszalala ze szczescia. :)
Al Ain.
Al Ain to najbardziej zielone miasto w Emiratach.
Piekny azurowy palacyk za dnia...
...i w nocy. Zdjecie niestety nie ukazju jego piekna, robilam z samochodu.

Jedna z najdziwniejszych rzeczy, jakie mialam okazje sprobowac - domowej roboty chalwa omanska, rarytas tubylcow podobno. Strasznie slodkie i sie lepi? To nie dla mnie. ;)


Shawarma libanska, kolacja w gosciach.

Pustynia w okolicach Al Ain.



Drugiego dnia wybralismy sie do Dubaju, by spotkac sie ze znajomymi. Wybor padl na centrum handlowe, bo na zewnatrz wciaz goraco. Mezowie udali sie wiec na kawe, a zony na wspolne zakupy. Jednak powiem Wam, ze zakupy z Miriam to meczarnia. :P Przywitala sie ze mna, po czym jednym tchem wyrzucila: "Bylas juz w Splashu? Potrzebujesz buty? Chcesz isc do Tchibo? Lara byla juz na karuzeli? Musze kupic dzieciom bielizne! O!Ale ladny szal na wystawie..." Rozdziawilam buzie, zeby odpowiedziec na pierwsze i kolejne pytania, ale nie mialam szansy, zeby dojsc do glosu. Pozostalam wiec z rozdziawieniem i modlilam sie, by mezowie szybko skonczyli pic kawe. :P :D


Dalam mojej Laruni eidiye, czyli kieszonkowe z okazji Swiat, mowiac, ze moze sobie kupic lody i slodycze. Po chwili przyszla, w swojej malutkiej raczce trzymajac jednego dirhama i wreczyla mi go mowiac, ze to dla mnie z okazji Eid, abym sobie mogla kupic kawe. <3 <3 <3

Outlet Mall w Dubaju.





Odwiedzilismy tez Dragon Mart.

Dubajski styl. Hot or not?


Eidowe swiatelka przywiozlam sobie z Egiptu, ale w Dubaju tez je mozna dostac. :)


W koncu zostalismy sami i udalismy sie na karuzele, by Lara mogla sie wybawic i poczuc magie swiat - zabawa, prezenty, jej ukochane sukienki, sama radosc - wlasnie tak chcialabym, by zawsze jej sie kojarzyly swieta.

Baba przegral z Lara 10:1. ;)


Co jeszcze robilismy w Dubaju? Maz zabral mnie na randke do miejsca, ktore bylo naszym ulubionym na poczatku malzenstwa, zanim jeszcze pojawila sie nasza corka. Tyle lat tam nie bylismy...odzyly minione dni i wspomnienia. 
Wieczor zas spedzilismy w Sharjy, gdzie poszlismy na dobre jedzenie libanskie.




Sharjah noca.




Dzien trzeci.
Spalismy do pozna, nocny powrot z Sharjy dal sie we znaki zmeczeniem. Godzina dwunasta w poludnie, a my jeszcze rozczochrani w pizamach. I luz. Wypilismy kawe, kazdy w swoim ulubionym kubku, mezowi taki pizamowy dzien bardzo sie spodobal, w koncu nie moze sobie czesto na to pozwolic, postanowil wiec, ze spedzi caly dzien na odpoczynku. Mi i Larze wciaz bylo malo swietowania, wiec wybralysmy sie do centrum handlowego w naszej okolicy, ktore zadbalo o sporo atrakcji dla wizytujacych. Zrobilysmy sobie henne, posiedzialysmy w namiocie beduinskim, gdzie zostalam poczestowana arabska kawa, Lara namowila mnie tez na paczki, karuzele, balona z Barbie (tak wiem, jestem przeciwniczka Barbie, ale byl w kolorze PINK, czyli jej ulubionym :P). Wieczorem baba do nas dolaczyl i poszlismy na pizze, "ochlodzilo sie" (:D) do 33 stopni Celsjusza i moglismy ja zjesc w ogrodku. Znakiem tym, moi drodzy, zbliza sie emiracka "zima". ;)


Kreacja na dzien trzeci. ;)

Zasady, jakich nalezy przestrzegac wchodzac do centrum handlowego. Jak jest w praktyce? Roznie. ;)

Balonowy szal eidowy.



Arabska kawa, poczestunek w namiocie beduinskim.



Emirackie tradycje.

Zaproponowano nam rowniez zrobienie henny. :)



Emirackie kadzidla, dobry pomysl na prezent. Palone sa one nawet w centrach handlowych.







Czas na zabawe!
Souk.

Kawa z takim widokiem?
Swiateczne paczki.



Dzien czwarty. Skonczyla sie laba, maz musial wrocic do pracy. Jednak zeby ten dzien nie byl do konca zwyczajny, zostawilam najlepszy kasek na koniec. ;) Prezenty!!! Do tego prosty deser z galaretki, owocow i bitej smietany oraz herbata mietowa, w ten sposob nasz Eid zostal zakonczony. :)


Po trzech dniach swietowania trzeba troche odpoczac. :) Gingerbread man to pamiatka wygrana na karuzeli, mama tez chciala sie zabawic i wygrala. :)
Wyczekany moment, prezenty!!!!!
Najwazniejsze, ze rozowa. :)

Rodzinny wieczor umilony herbata mietowa, pita z odswietnych szklaneczek.


Baba uczyl nas alfabetu arabskiego za pomoca nowej zabawki, ktora Lara dostala w prezencie.